Trenerzy Krzysztof Korab i Mateusz Ostrowski podsumowali spotkanie 3. kolejki 4. ligi podkarpackiej na pomeczowej konferencji prasowej.

Krzysztof Korab (Głogovia Głogów Młp.): Spodziewaliśmy się, że to będzie trudny mecz, bo wiedzieliśmy, że Czarni będą chcieli wreszcie zapunktować i tak ten mecz wyglądał do przerwy. Powiedzieliśmy sobie w przerwie kilka mocnych słów i wyszło nam to lepiej. Pewnie napędziła nas ta bramka zdobyta zaraz na początku po stałym fragmencie gry, poprawiliśmy drugą i trzecia też w sumie ze stałego fragmentu gry. Szacunek dla chłopaków, że podnieśli się, bo to naprawdę nie był łatwy mecz. Nie chcę się tu usprawiedliwiać, bo wiemy, że nasz zespół dopiero się tworzy, byliśmy też osłabieni dzisiaj, bo nie było z nami Kamila Woźniaka i Patryka Zielińskiego, takich ważnych dla nas piłkarzy. Musieli grać inni i jakoś to unieśli. Jest jeszcze dużo pracy do wykonania z zespołem, bo nie wszystko jest tak, jak byśmy chcieli. Myślę, że takie małe kroczki, jak to zwycięstwo, może nas budować na przyszłość. Cieszymy się, że po trzech meczach mamy sześć punktów i to z dwóch meczów wyjazdowych.

Mateusz Ostrowski (Czarni): Przegraliśmy trzy mecze w tym tygodniu i zaliczamy mocny falstart. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Pierwsza połowa to była najlepsza połowa, jaką dotychczas rozegraliśmy. Wysoko odbieraliśmy piłkę, nieźle nią operowaliśmy, stwarzaliśmy sytuację i mieliśmy wszystko w swoich rękach. Na drugą połowę nie wyszliśmy. Daliśmy sobie w prosty sposób strzelić trzy bramki ze stałych fragmentów gry, co nie powinno mieć miejsca. Zagraliśmy drugą połowę katastrofalnie i ta pierwsza nie wystarczyła nawet do punktu. W szatni jest dużo nerwowości, bo czujemy, że mogliśmy ten mecz wygrać i lepiej zaprezentować się w dwóch meczach u siebie, a przede wszystkim mieć jakieś punkty. Jeszcze chyba nie dorośliśmy, żeby wygrać mecz w czwartej lidze. Kilkoma fragmentami w drugiej połowie, gdy pojawiły się niedokładne podania, przegrane pojedynki fizyczne, wkradła się nerwowość i brak pewności siebie. Do tego doszła stracona bramka po bardzo prostym błędzie w kryciu. Jeżeli takie bramki będziemy tracić, to nie będziemy wygrywać meczów.

Foto: Krzysztof Paryś.

Poprzedni artykułŚwietna połowa nie wystarczyła
Następny artykułKoszulki meczowe w sprzedaży